sobota, 3 sierpnia 2013

3. Niespodziewany przyjazd Dziadka


- Mark wstawaj! Śniadanie! - krzyczy, zdenerwowana mama Marka.
- Już, już schodzę na dół. - odpowiada śpiący Mark.
Mark, wstaje z łóżka, śpiący ubiera swoje ubranie, oraz wsuwa opaskę na głowę i schodzi na śniadanie. Chłopak siada przy stole i zaczyna jeść śniadanie, prawie na śpiąco, lecz za każdym następnym kęsem, coraz bardziej się przebudza, przez co wraca mu jego apetyt.
- Mark, synku powoli bo się zadławisz - powiedziała uśmiechnięta mama.
- Nie, nie... - odpowiedział Mark.
- Dobra, ja idę. Dziś wrócę trochę później, ale obiecuję, że nie spóźnię się na wyjazd do dziadka - dopowiedział Mark, między czasie wychodząc z domu.
Niespełna trzy minuty, po wyjściu do mamy Marka, zadzwonił jej ojciec - David Evans.
- Cześć, mam nadzieje, że nie powiedziałaś mu, że przyjadę... chciałem, żeby to była niespodzianka. - powiedział David.
- Nie, nie powiedziałam mu, możesz przyjeżdżać. - odpowiedziała mama.
Mark idąc, do szkoły, zauważył, że kilkanaście metrów przed nim idzie jego przyjaciel Tenma.
- Tenma! - zadarł się Mark, po czym pobiegł do chłopaka.
- O! cześć, Mark - odpowiedział uśmiechnięty Tenma.
- Jutro nasz mecz, jak myślisz... wygramy? - zapytał chłopak.
- Mam nadzieje, że tak. W tegorocznych mistrzostwach, oni będą słabsi niż kiedyś, ale... nie możemy ich lekceważyć - odpowiedział uśmiechnięty kapitan.
- Ciekawe, czy trener mnie wystawi do składu... - zapytał zaciekawiony Tenma.
- Oczywiście. Trener powiedział mi na osobności, że wystawi jutro wszystkich nowych zawodników, by sprawdzić czy sobie poradzicie, także występ masz pewny - odpowiedział Mark.
- To super, mam nadzieje, że sobie poradzimy - odpowiedział uśmiechnięty chłopak.
- Dacie radę - powiedział kapitan.
***
Minął dzień w szkolę, wszyscy jak zawsze spotkali się na boisku, ponieważ zaraz miał rozpocząć się trening. Niestety, trener się spóźniał i nie było wiadomo, co mają robić.
- Trener się spóźnia, może zaczniemy bez niego? - powiedział Nathan.
- Tak, zacznijmy trenować to co zawsze... trener może zaraz się zjawi - oznajmił kapitan.
Trening, odbywał się zgodnie, z planem... Niespełna dziesięc minut później, przyszedł trener.
- Przepraszam, za spóźnienie, ale musiałem coś załatwić. - powiedział uśmiechnięty Hillman.
- Trenerze, czy ma pan jakąś dobrą wiadomość, bo cieszy się pan - zapytał zaciekawiony Jude.
- Od dziś, już nie jestem trenerem, tylko do jego zastępcą. - odpowiedział trener.
- Co?! To dlaczego pan się cieszy? Przecież nie mamy już trenera... a został jeden dzień do meczu - odpowiedział zaskoczony Jude.
- Ależ macie... David, chodź... - powiedział uśmiechnięty trener.
Zza drzewa, wychodzi postać podobna do dziadka Marka.
- David... czyżby to dziadek? - pomyślał, zaciekawiony Mark.
- Oto wasz nowy trener, David Evans. - oznajmił Hillman.
- Dziadek? - zapytał zaskoczony Mark.
- Tak, od dzis waszym trenerem jest David. - oznajmił trener.
- To naprawdę dziadek... - mówił w myślach, zaskoczony ale zadowolony wnuk Davida.
- Legendarny David Evans, naszym trenerem? - zapytał Shindou.
- Na to wygląda... - odpowiedział Tsurugi.
- Dobra! skoro już wiecie, że to ja... to niepotrzebnie stoimy... wracajmy do treningu - oznajmił dziadek Marka.
Trening minął zgodnie z planem, wszyscy byli bardzo zadowoleni, a najbardziej byli, to Tsurugi i Tenma którzy odkryli nowe techniki hissatsu. Tenma nazwał swoją "Błyskawiczna strzała", a Tsurugi "Śmiercionośny strzał".
***
Wszyscy wrócili do swoich domów, oprócz Mark, który poszedł jeszcze potrenować w swoje ulubione miejsce. Po piętnastominutowym treningu, Mark zauważył, że w jego stronę podchodzi jego dziadek.
- Dziadku, jak to się stało, że zostałeś naszym trenerem - zapytał, zaciekawiony Mark.
- A co? nie cieszysz się? - zapytał uśmiechnięty David.
- Cieszę się, ale zostaniesz na wyspie i będziesz trenował juniorską drużynę... - oznajmił Mark.
- Trenowałem, lecz... znalazłem im nowego trenera i postanowiłem wrócić do Japonii i trenować Raimon... - powiedział uśmiechnięty dziadek Marka.
- Jutro mamy mecz... mam nadzieje, że wygramy - powiedział Mark.
- Wiem, wiem... Hillman mi o wszystkim powiedział. Poza tym, wczorajszy trening prowadziłem tak jakby ja. - oznajmił dziadek.
- Ty? ... - zapytał zaskoczony Mark.
- Tak, trenowane było to, o czym mówiłem dzień wcześniej Hillman'owi. - odpowiedział David.
- Aaa, to dlatego, ten trening był taki inny - powiedział uśmiechnięty Mark.
- Tak, właśnie dlatego - oznajmił wesoły dziadek.
Mark i David usiedli na ławce i rozmawiali jeszcze czterdzieści minut.
- Okej, chodź Mark... spóźnimy się na kolacje - powiedział David.
- Ehh, znowu się spóźniłem, a obiecałem mamie... - powiedział uśmiechnięty, ale nieco zdenerwowany Mark.
- Heh, nie martw się... - oznajmił David.
David i Mark, wracali do domu, po drodze rozmawiając o tym co było wcześniej... Po tym jak oboje, wrócili do domu, Mark od razu przeprosił za spóźnienie...
- Przepraszam za spóźnienie, ale dziadek do nas przyjechał i zagadałem się z nim. - powiedział Mark.
- Tak, wiem, że przyjechał - odpowiedziała wesoła mama.
- Wiesz? to dlaczego nic mi nie powiedziałaś - zapytał Mark.
- Bo to miała być niespodzianka... a teraz idź umyj ręce, bo kolacja gotowa... ty też tato - oznajmiła uśmiechnięta mama Marka.
- Okeej - odpowiedzieli razem.
Mark i dziadek, wrócili do jadalni, na kolację... Po kolacji, Mark pożegnał się z rodzicami i z dziadkiem, po czym poszedł spać.
_____________________________________
Szybko mi to idzie.... :D Trójka na blogu :D
Miało być jutro, ale mi się nudziło i dałem dziś :D

Zapraszam do oceny :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz