sobota, 4 października 2014

Wielki (?) Powrót!

 
Witaaaam!
Minął prawie rok od końca działalności na moim blogu, heh..
Ktoś by pomyślał... prawie rok minął a ten łeb znów bierze się za pisanie bloga... Tak wyszło.

Całkiem niedawno odkopałem właśnie ten blog... Wraz z czytaniem kilku linijek jednego z rozdziałów, wpadł mi do głowy pewien pomysł... "Wrócić do pisania" .. czemu nie...?
A więc ogłaszam, iż z dniem 4.10.14 powracam do pisania :] .. Jak było nudno, lubiłem sobie "wyskrobać" jakiś rozdział...
Więc teraz gdy znajdę trochę czasu (a na pewno znajdę), gdy dopadnie mnie nuda... na pewno coś stworzę i dodam. Mam nadzieje, że powrót do pisania, nie był złym pomysłem.
Także osoby które czytały mojego bloga i zechcą jeszcze kiedyś coś przeczytać: Wyczekujcie wielkiego? 
powrotu... już niebawem. ;]
Znany byłem głównie z szybkiego dodawania rozdziałów na bloga.. to jedyna rzecz która się zmieni, ponieważ tym razem dodawane będą one rzadziej... 

Pozdrawiam, Warchi08

piątek, 29 listopada 2013

Koniec działalności


Witajcie...
Z dniem dzisiejszym, tj. 29.11.13, kończę moją działalność na tym blogu. Uznałem, że dalsze pisanie nie ma już sensu. 
Bardzo dziękuje, każdemu który czytał tego bloga, przynajmniej czasami wiedziałem, że jest dla kogo pisać :D

Dobra, to tyle... Nic więcej nie mam do powiedzenia.

Pozdrawiam,
Warchi08

sobota, 9 listopada 2013

33. Trudne chwile, trudny rywal


- Axel podaj! - krzyknął wychodzący na czystą pozycję Tenma
Axel podniósł do górę głowę, rozglądnął się i dośrodkował, wprost na głowę Tenmy, który z z sześciu metrów, skierował ją do bramki Marka...
- Brawo Axel, Tenma! Świetna akcja! Oby tak dalej... - krzyczał zza lini trener
- Celio, jaki mamy wynik? - zapytał trener
- Jest 6:4 dla druzyny Ibukiego - odpowiedziała dziewczyna
- Gdzie jest obrona?! - wykrzykiwał Mark, wyciągając piłkę z bramki
- Na swoim miejscu - odpowiedział mu Kogure
- No, jakoś na tym miejscu teraz was nie było - odpowiedział zdenerwowany kapitan drużyny
- Nie czepiaj się nas, tylko następnym razem obroń taką sytuację... - powiedział Nathan
Drużyna Marka, zaczyna od środka... Tsurugi, podał do Jude'a, który traci piłkę na rzecz Hiroto... Kiyama, biegnie na bramkę Marka, by zdobyć kolejnego gola... Chłopak, zbliża się do pola karnego, lecz tam Kogure, wślizgiem "wjeżdża" w nogi Hiroto
- Co to ma być, Kogure? - krzyknął Hiroto
- Jak to co? Odzyskanie piłki... - powiedział Kogure, wracając na pozycję...
Hiroto, wykonuje rzut wolny, wrzuca piłkę bezpośrednio na głowę Tenmy, który po raz kolejny kieruje piłkę do bramki, to już jego czwarta bramka, na siedem bramek jego drużyny...
Mark, znów zaczął wykrzykiwać na swoich kolegów, zauważył to trener, który przerwał ten mecz, który z meczu dla zabawy, zrobił się jakby każda z drużyn grała o puchar...
- Panowie co to ma być? Mecz miał być dla zabawy, z wszyscy się kłócicie... przypominam, że jeszcze dziś jest losowanie, a już jutro gramy kolejny mecz... - powiedział trener
- Trenerze, ja rezygnuje z gry... - powiedział Kogure
- Co? Dlaczego? - zapytał trener
- Jeśli, to tak ma wyglądać, to ja podziękuje... Idę się pakować i wracam na ziemię... - powiedział Kogure
- Co, ma tak wyglądać? Przecież nic złego się nie stało - powiedział trener
Kogure, zostawił wypowiedź trenera, bez swojego komentarza, po chwili odwrócił się i poszedł w kierunku ławki...
- Jeśli Kogure, naprawdę odchodzi to w takim, razie musimy sprowadzić z ziemi, do naszej drużyny... - powiedział trener
- Trenerze... - powiedział Fei
- Tak Fei? Ty też chcesz odejść? - zapytał wściekły trener
- Nie, nie... tylko kostka mi spuchła, chyba mam kontuzję... - powiedział Fei
- No to pięknie... no nic, Fei to nie twoja wina... - powiedział trener
- W takim razie, już dwie osoby musimy sprowadzić... - dopowiedział David Evans...
- Ja proponuje, ściągnąć jeszcze jednego napastnika... bo w sumie, to ja mogę zastąpić Fei na pomocy, bo znacznie lepiej mi się tam gra... - powiedział Zanakurou
- Okej, w takim razie, ściągamy obrońcę i napastnika... - powiedział trener

***
Półtorej godziny później...

Zawodnicy, wraz z managerkami i trenerem, omówili kogo ściągnąć, do drużyny... W połowie rozmowy, Fubuki zadecydował, że on także wraca na ziemię, by grać w klubie, a nie w reprezentacji...
Wszyscy starali się, go powstrzymać, lecz nic to nie dało i razem z Kogure, wyruszyli w pociągiem na ziemię... Ciocia Tenmy, dostała także informację, kogo ma przywieść ze sobą...
- Dobra, zgodnie z tym co dziś dostałem, na losowaniu pojawić mają się: Ja, czyli trener oraz... Mark, jako kapitan, Tenma jako jego zastępca, oraz Jude, jako zastępca, zastępcy - powiedział trener
- Musimy iść, resztę proszę o to, by wrócili do pokoi i wyczekiwali na nasz powrót... - powiedział trener
Zawodnicy, udali się do hotelu, a Mark, Jude oraz Tenma wraz z trenerem, udali się na losowanie... Okazało się, że budynek gdzie odbywa się losowanie jest tylko dwa budynki od ich hotelu...
Przedstawiciele drużyny z ziemi, wchodzą do budynku...
- I gdzie teraz? - zapytał Mark
- Nie wiem, poczekajcie... - powiedział trener
- Przepraszam... Wie, pani może gdzie odbywa się losowanie Grand Celesta Galaxy? - zapytał trener
- Prosto i w prawo - odpowiedziała kosmitka
- Dziękuje... - powiedział trener
- Chodźcie - krzyknął David, na swoich zawodników
Trójka przyjaciół plus trener, udali się do sali w której odbędzie się losowanie...
Witam, na losowaniu Grand Celesta Galaxy, proszę by wszyscy którzy wiedzą z kim zagrają, wychodzili... - powiedział kosmita-prezes Grand Celesta Galaxy
Zacznijmy od Earth Eleven... oni swój mecz zagrają z Gurdon Eleven...
- Earth Eleven? - zapytał Jude
- A tak, zapomniałem powiedzieć... nasza nowa nazwa to Earth Eleven, czyli Jedenastka Ziemii - powiedział trener
David Evans, wraz z podopiecznymi, udali się z powrotem do hotelu...
Reszta zawodników czekała, już na trenera oraz kolegów, na dole...
- I jak? Z kim gramy?? - zapytał Tetsukado
- Gramy z... Gurdon Eleven - powiedział trener
- Jeśli się nie mylę, to jest drużyna która zajmuje dość wysoką pozycję w rankingu kosmicznych drużyn... - powiedział Minaho
- Tak, nie mylisz się... Gurdon zajmują 8. miejsce... - powiedziała Celia
- Ale miały być losowane grupy... - powiedział Nathan
- Ale jednak nie były... ten mecz, to tak jakby ćwierćfinał, w razie awansu zagramy półfinał, a w razie zwycięstwa w drugim meczu, tak jakby finał - odpowiedział trener
- No, to po mistrzostwach... - powiedział Toramaru
- Nie przesadzajcie... Mało razy, spotykaliśmy się na boisku, z silnymi rywalami i wygrywaliśmy? Udowodnimy, że zasługujemy na mistrzostwo... - powiedział Mark
Nie minęło pięć minut, a razem z ciocią Tenmy, przyjechali nowi zawodnicy...
- Manabe! - krzyknął Minaho
- Matatagi! - krzyknął Mark
- Na pewno się znacie, bo mieliście ze sobą, już trochę wspólnego, więc nie będę nikogo przedstawiał... - powiedział trener
- Musimy się teraz skupić na meczu, bo gramy go jutro... - powiedział trener

***
Dzień później...

Zawodnicy dotarli już na miejsce spotkania... Wybiła godzina 20:30, godzina na którą czekał każdy z zawodników... Godzina meczu, pomiędzy Earth Eleven a Gurdon Eleven...
- Dziś znów zagramy ustawieniem 4-3-3, ze składem: Marka - Tsunami, Minaho, Manabe, Tetsukado - Jude, Tenma, Nozaki - Axel, Tsurugi, Matatagi... Wygrajcie!! - powiedział trener
Obie drużyny już na boisku... Zaczynamy!... Od środka, drużyna Earth Eleven... Tsurugi, zagrywa do Axela, z kolei ten spokojnie zagrywa na drugą stronę do Nozaki... Czyżby, Earth Eleven wyczekiwało na błąd rywala, by mogli zagrozić szybką kontrą... Nozaki odgrywa do Axela, a ten rusza powoli w strone bramki rywali... Axel omija jednego rywala, lecz zza jego pleców, wyłania się drugi obrońca i rusza z piłką do przodu...
- Wracać! - krzyknął Mark
Obrońca szybko, zagrywa piłkę do jedynego napastnika, do Rodana Gaskuza, który mknie na bramkę Marka, strzela i GOL! 1:0 dla Gurdon...
- Dobra, panowie ... dopiero jedna bramka, damy radę... - powiedział Mark
Drużyna z ziemi, szybko rozpoczyna i atakuje bramkę rywali, Axel zagrywa do Matatagi'ego, który używa swojej techniki Parkourowy Atak, strzela i bramkarz broni!...
Bramkarz wybija daleko, do napastnika, ten z pierwszej piłki uderza prosto w słupek!... Do piłki dopada, jeden z pomocników i dobija strzał swojego kolegi... Dobitka, wpada w ręcę Marka...
Mark, podaje do Juda, który świetnie ogrywa rywala i biegnie wprost na bramkę... Jude, zagrywa piętą do tyłu, tam Tenma piekielnie mocno uderza na bramkę i mamy remis! 1:1!... Zbliżamy się do końca pierwszej połowy, a na tablicy nadal wynik remisowy... Żadna z drużyn, nie potrafi zdobyć kolejnej bramki... Kontraatak Gurdonu, Rodan samolubnie kieruje się w kierunku bramki Marka, schodzi głęboko w środek, lecz Manabe świetnie powstrzymuje rywala i daleko wybija piłkę... To jeszcze nie koniec tej akcji, ponieważ do piłki najwyżej wyskakuje pomocnik drużyny Gurdonu i wydaje się, że strzela na bramkę... Zaraz zaraz! Na drodze do bramki, staje Rodan... Napastnik Gurdonu, lekko zmienia tor lotu piłki i GOL! 2:1 dla Gurdonu... Albo to był przypadek, albo na świetny pomysł wpadł Rodan...
KONIEC PIERWSZEJ POŁOWY!...
- No trudno, przegrywamy przez przypadek... - powiedział trener
- Zmiana graczy... Schodzą: Mark, Nozaki, Axel - Wchodzą: Ibuki, Zanakurou, Toramaru - oznajmił trener
Zaczynamy drugą połowę... Rozpoczyna drużyna gospodarzy... Rodan, otrzymuje piłkę, lecz szybko traci ją na rzecz Zanakurou, ten biegnie na bramkę, uwalnia swoją duszę i... GOL! 2:2! Lew - dusza Zanakurou, to dzięki niej zdobywa bramkę!
Zdenerwowany Rodan, już po rozpoczęciu, kieruje się na bramkę Ibukiego, mijając raz za razem, każdego kto stanie mu na drodzę.. Jedynie Minaho, odbiera mu piłkę i wybija ją w przód... To piłki wyskakuje, jeden z pomocników, lecz źle obliczył tor lotu piłki i mija się z nią... W konsekwencji, piłkę dostaje Toramaru, który idealnie, w tempo zagrywa do Zanakurou, ten używa swojej techniki związanej z teatrem Kabuki i zdobywa bramkę na 2:3 dla Earth Eleven, Zanakurou zdobywa swoją drugą bramkę wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie...
Lewy pomocnik, zagrywa do Rodana, który mocno uderza zza pola karnego, lecz w piłkę w ręcę łapie Ibuki... Daleki wyrzut, do Juda, lecz szybszy był jeden z zawodników drużyny, który zagrywa w wolne pole do Rodana, lecz znów świetnie powstrzymuje go Manabe, dzięki swojej technice Równanie Obronne... Mecz powoli dobiega końca, reprezentacja ziemii wygrywa jednym punktem, a drużyna z planety Gurdon, ma mało czasu, by zdobyć wyrównującą bramkę szczególnie, że kolejną akcję wyprowadza Earth Eleven... Manabe, zagrywa daleko do Zanakurou, który omija rywali, wrzuca do Tsurugiego, który techniką Przewrotkowy Miecz, zdobywa bramkę na 2:4! Koniec! Earth Eleven, przechodzi dalej!
- Genialnie zagraliście... Na szczególną pochwałę, zasługuje bardzo dobra gra Zanakurou... Gratulacje! - krzyknął wesoły trener

***
Pół godziny później...

Zawodnicy wrócili do hotelu... Ostatni do niego wchodzili Ibuki, Mark oraz Tenma... Podczas, wpisywania kodu do otworzenia drzwi, zza rogu hotelu, wyłoniła się tajemnicza postać...
- No, no... Earth Eleven, gra dalej... Niestety, to był wasz ostatni mecz... - powiedział tajemniczy kosmita
- Kim jesteś?! - krzyknął Ibuki
- Kim jestem? Hmm.. Jestem, kapitanem drużyny, która was zniszczy w następnym meczu... - powiedział kosmita
- Nie bądź taki pewien... nie, inaczej... Nie miej nadziei, że zwycięstwo przyjdzie Ci łatwo.. Nie miej w ogóle nadzei, bo zwycięstwo do Ciebie nie przyjdzie... - powiedział Mark
- Człowieku... Ja nie muszę sobie robić nadziei... ja jestem pewny, waszej klęski a zarazem naszej wygranej... - powiedział kosmita, po czym zniknął w ciemności...
- No! Jeszcze zobaczymy! - krzyknął ile sił Mark...

________________________________________________________

Witam, witam ;] ... Tak, jak planowałem... Kolejny rozdział, dla waszej dyspozycji... Myślałem, że będzie trochę lepiej, ale i tak mi się wydaje, że nieźle wyszedł :]
Mam nadzieje, że błędów nie ma, bo według bloggera, wszystkie poprawiłem...
Jeśli już tu jesteście i czytacie, to skomentujcie! :]

piątek, 1 listopada 2013

32. Mecz! Kosmiczne Eliminacje!


Nastał właśnie, kolejny kosmiczny dzień... Zawodnicy, po powrocie z boiska, przez piętnaście minut męczyli się z otworzeniem drzwi, lecz ostatecznie udało im się, po czym udali się do swoich pokoi... 
Trener, pobudził wszystkich swoich piłkarzy, na trening...
- Która godzina? - zapytał trener
- 9:00... czasu ziemskiego - odpowiedział wesoły Mark
- A w kosmosie która godzina? - zapytał trener
Każdy rozglądał się w różne strony, spoglądając na ścianę z nadzieją, na udane poszukiwanie zegara, niestety nikomu się nie udało... Obok, drużyny przechodził kosmita, Mark postanowił go zatrzymać i spytać która godzina...
- Ej, ej... - powiedział Mark
- Ja? - zapytał kosmita
- Tak, ty... która godzina? - zapytał Mark
Kosmita, spojrzał na zegarek...
- 11:00 - odpowiedział
- Dzięki
Zawodnicy, wraz z trenerem wyruszyli na boisko...
Trening, odbywał się zgodnie z planem, wszyscy zacięcie trenowali, lecz problem tkwił w boisku... piaszczyste boisko, przeszkadzało zawodnikom z ziemi, dobrze skupić się na grze. Podczas, podmuchu wiatru, piłka wraz z piaskiem przesuwała się, a zawodnicy tracili równowagę... 
- Zwycięstwo w eliminacjach, nie przyjdzie nam łatwo - powiedział trener
- Prawda... - odpowiedział Jude
- No trudno... wracamy do treningu - powiedział trener
Zawodnicy zrobili, tak jak trener kazał i wrócili do treningu... Shindou, Axel oraz Tenma trenowali Ibukiego, a Toramaru, Jude oraz Hiroto trenowali Marka... pozostali, grali między sobą, o to która z drużyn będzie dłużej utrzymywać się przy piłce...
Drużynę, denerwował ciągle wiejący wiatr...
- No przecież tu się nie da grać !! - wykrzykiwał Hiroto
- Musisz się przyzwyczaić, bo jak okażę się, że będziemy musieli grać mecz, w takich warunkach, to dopiero będzie... - powiedział trener
Hiroto, tylko spuścił głowę na dół i powrócił do strzelania na bramkę Marka
- Dobra przerwa! - krzyknął trener
Zawodnicy, podczas chwilowej przerwy, porozmawiali między sobą...
- To co? Jeszcze chwilę, nie? - zapytał trener
- Idźcie sobie pograć - dopowiedział z uśmiechem na ustach David Evans
Zawodnicy wybiegli na boisko, by sobie zagrać... Z niechęcią, do boiska, ale grali... Ponieważ, trener po chwili zauważył, że po prostu nie chce im się już, postanowił to zakończyć...
- Dobra, trenowaliśmy prawie dwie godziny! Starczy - powiedział trener
- Nareszcie - powiedział cicho, pod nosem Hiroto
- O 22 zbiórka pod hotelem... - powiedział trener


***
Jedenaście godzin później...

Zawodnicy zebrali się pod hotelem i pociągiem, wyruszyli na mecz... Podróż nie trwała długo, ponieważ stadion znajdował się nie daleko... Od razu, po wyjściu z pociągu, zawodnicy prędko wyruszyli do szatni, by jak najszybciej znaleźć się na stadionie...
- Okej, to nasz pierwszy mecz... Wystąpimy najsilniejszym składem, jakim władamy, czyli... Mark - Tsunami, Minaho, Nathan, Tetsukado - Jude, Tenma, Hiroto - Axel, Tsurugi, Zanakurou
- 4-3-3? - zapytał Jude
- Tak... jesteśmy na tyle dobrzy, możemy kombinować... - powiedział trener
Zawodnicy wyszli na stadion... zauważyli to, świetnie oświetlony, pusty stadion...
- Ale pustki... - powiedział Mark
- U nas jest tak zawsze... - powiedział tajemniczy, kosmita - kapitan drużyny przeciwnej
- Kim jesteś ? - zapytał Mark
- Jestem kapitanem, Sandorius Eleven... Kazerma Worg - powiedział kosmita
- Miło poznać. Ja jestem Mark Evans... - powiedział chłopak
Nie długo potem, pod stadion nadjechał pociąg, którym z ziemi przyjechała drużyna Inazumy... Ponieważ, pociągiem tym kieruje ciocia Tenmy, dzięki jej uprzejmości i dzięki temu, że miała wolny czas... przywiozła ze sobą, grupkę kibiców, którzy będą ich wspierać na dzisiejszym meczu...
Czas zacząć eliminacyjny mecz, do turnieju Grand Celesta Galaxy... dziś zespół Sandorius zmierzy się z reprezentacją ziemii... Inazumą.
Zaczynamy! Axel, podaje do Tsurugiego, który spokojnie, zagrywa do pomocy, do Tenmy... Od razu widać, że zawodnicy z ziemii spokojnie podchodzą, do tego meczu... Tenma, podaje do Juda, który podaje do Hiroto na drugą stronę boiska, nie! Piłkę w locie przejmuje Woorg i kieruje się na bramkę Inazumy... Mija kolejno obrońców i wychodzi sam na sam z Markiem... Mark wychodzi z bramki, a Woorg sprytnie podcina nad nim piłkę, zdobywając bramkę i automatycznie otwierając wynik! 0:1
Drużyna z Inazumy, chyba szybko będzie chciała odrobić stratę... Axel podaje do Tsurugiego, ten biegnie wprost na bramkę... omija linię pomocy i świetnie zagrywa do Axela, lecz świetnym wślizgiem popisał się Gobira... obrońca drużyny Sandorius. Dalekie wybicie wprost na Gaara, nieco zepchniętego do boku napastnika, który ciągnie akcję lewą stroną... dopada tam do niego Tsunami, który nie pozawala mu się przedostać i dośrodkować... niestety ku zaskoczeniu Tsunamiego, zawodnik kopnął lekko piłkę pod jego nogami ominął go i dośrodkował wprost na głowę Woorga, który udanie skierował piłkę w długi róg, nie dając szans Markowi! 0:2!
- Niby to ma być najsłabsza drużyna w kosmosie?! - powiedział zdenerwowany Mark wyciągając piłkę z siatki i wykopując ją na środek...
- Dobra panowie, zostało nie wiele czasu... Musimy zdobyć choć jedną bramkę w tej połowie, jeśli będziemy chcieli wygrać - powiedział Jude
Tsurugi szybko zagrywa do Axela, który wycofuje się z piłką do tyłu... Zanakurou pobiegł bez piłki wprost na bramkę rywali... Axel biegnie na połowę rywali, popisując się świetnymi zdolnościami technicznymi omijając zawodników jak pachołki, lekkie dośrodkowanie w pole karne, wprost do stojącego tam Zanakuroua, który świetnie przyjmuje piłkę i mocno uderza na bramkę, wprost w jej okienko... GOL! 1:2!
Noo, trzeba przyznać, że zawodnik Inazumy ściągnął przysłowiową pajęczynę z bramki Jarana. Gwizdek sędziego! Koniec pierwszej połowy
- Zagraliśmy dobrze, lecz brakowało szczęścia. Mark, chciałbym żeby w drugiej połowie zagrał Ibuki, wiec zostań na ławce, ok? - powiedział trener
- Dobrze dziadku... - powiedział kapitan, przekazując opaskę Tenmie
Zaczynamy drugą połowę spotkania... od środka, zacznie jedenastka Sandorius... Woorg, podaje do Barga, lecz Tenma świetnym wślizgiem odbiera piłkę i biegnie wprost na bramkę... Ominął jednego, drugiego, trzeciego... Mamy sytuację sam na sam! Bramkarz rzuca się pod nogi, Tenmy, zahaczając specjalnie o jego nogi! Sędzia dyktuje rzut karny!
- Hiroto... strzelaj - powiedział Tenma
Hiroto umieścił piłkę na jedenastym metrze... sędzia gwiżdże, Hiroto podbiega do piłki i podcina ją... NIE WPADNIE!, aa jednak gol! Świetna podcinka w wykonaniu Hiroto! Piłka wpada, wprost pod poprzeczkę! Bramkarz, na pewno będzie zdenerwowany, że nie obronił z pozoru tak łatwego strzału! Wracamy do sytuacji z pierwszej połowy... do sytuacji remisowej.
Gra od dłuższego czasu, toczy się w środku pola... żadna z drużyn, nie może przedostać się przez obronę i zdobyć bramki... pozostało nie wiele czasu i na pewno, zdobyta teraz bramka, będzie na wagę awansu...
Hiroto świetnie przedostaje się przez linię pomocy, zbiega na prawą stronę, dośrodkowuje, tam Toramaru wyskakuje do główki, lecz nie dostaje piłki, jest jeszcze nadzieja w Zanakurou, który wyskakuje, strzela i... GOL! 3:2!!. Gwizdek sędziego, kończący spotkanie!
- ... Wygraliśmy! - krzyknął z ławki Mark!
- Gratulację... życzę powodzenia - powiedział kapitan Sandorius do Tenmy
Zawodnicy po meczu, udali się do szatni a później do pociągu, by wrócić do hotelu...


***
Czterdzieści minut później

- Naprawdę, bardzo dobrze zagraliście w drugiej połowie! - powiedział trener
- Dziękujemy... - odpowiedziała drużyna
- Dobra, chodźmy już do hotelu, bo jest późno...
Prawie wszyscy zawodnicy, udali się do hotelu z trenerem, oprócz Marka i Tenmy, którzy zostali na zewnątrz...
- Ty, patrz... nawet w kosmosie, mają spraye... - powiedział Tenma
- Oo...zawsze chciałem coś namalować - powiedział Mark
- To dawaj... jest ciemno, nikt nie będzie widział, jak namalujemy coś na naszym pociągu... - powiedział Tenma
Zawodnicy, kupili parę puszek sprayu i udali się w kierunku ich drużynowego pociągu, którym dotarli do kosmosu...
- Jakie tam masz kolory? - zapytał Mark
- Biały, Czarny i.. Niebieski - powiedział Tenma
Dwójka przyjaciół założyła sobie koszulki na nos, by nie musieli wdychać zapachów farby, zabierali się za malowanie, lecz z pociągu wyszła ciocia Tenmy...
- Co wy tu robicie? - zapytała ciocia
- Eee nic - powiedział Tenma
- Co tam macie? Spraye, tak? - zapytała ciocia
- Tak ciociu, chcieliśmy coś namalować na pociągu... możemy? - zapytał Tenma
- Oczywiście, jeśli tylko umiecie to malujcie - powiedziała uśmiechnięta ciocia
- Dziękujemy... - powiedział Mark
Dwójka przyjaciół postanowiła, namalować wielki napis "INAZUMA" oraz swoje logo...
- Zaraz, zaraz... ale nie mamy żółtego sprayu, to jak zrobimy błyskawicę? - zapytał Mark
- Spokojnie, żółty też mam - powiedział uśmiechnięty Tenma
Zabrali się do pracy... Całe malowanie graffiti zajęło im dwie godziny, po skończeniu popatrzyli się na swóje dzieło...
- No, fajnie wyszło - powiedział Mark
- Prawda - odpowiedział uśmiechnięty Tenma
Mark wrzucił puste puszki do plecaka i pobiegli do hotelu... przed hotelem, by nikt nic nie wiedział Mark wrzucił puszki do kosza i razem z Tenmą, udali się do swoich pokoi...

________________________________________________________

Witam, witam :D
Zgodnie z postanowieniem, oddaje do waszej dyspozycji, kolejny rozdział :] ... Ponieważ, po raz kolejny blogger, odmówił mi współpracy mogą zdarzyć się jakieś pojedyncze błędy ale myślę, że ich nie ma xD... Mam nadzieje, że się wam spodoba :D
Haniack - nie przyczepiaj się do przecinków bo zazwyczaj sam nie wiem gdzie je stawiam :D
Ludzie! ... Jak już to czytacie, to chociaż skomentujcie by wiedzieć, że mam komu pisać dalsze :] ... KOMENTUJCIE!! :D

Kolejny rozdział: 09.11.13 (Sobota), pt. "Trudne chwile - Trudny rywal"

poniedziałek, 28 października 2013

31. Kosmiczne Mistrzostwa


Kolejna ciemna noc... Praktycznie wszyscy już śpią, lecz nie Mark... Axel też nie. Mark, leży na swoim łóżku i wpatruje się w sufit... w przeciwieństwie do Axela, który usnął.
Wybiła godzina 3:00, Mark zauważył, przez okno że boisko, nieopodal hotelu jest świetnie oświetlone i całkiem nie daleko... Postanowił się tam wybrać. Starał się cicho wyjść z pokoju, by nie obudzić Axela, lecz ku zdziwieniu kapitana, Axel jednak nie spał...
- Wybierasz się na boisko, beze mnie? - zapytał Axel
- To ty nie śpisz? - powiedział zdziwiony Mark
- Nie... nie chce mi się - odpowiedział
- W takim razie, chodź ze mną... - powiedział kapitan
Axel, bez dłuższego zastanowienia się, wstał z łóżka i poszedł z Markiem... Schodząc na dół, Mark sprawdził czy recepcjonista hotelu, śpi czy nie...
- Śpi? - zapytał Axel
- Tak, chodź... - powiedział Mark
Axel, szybko dobiegł do Marka i razem wyszli z hotelu... Dochodząc, do boiska, zauważyli tam Ibukiego oraz Jude'a, który grali...
- To wy też nie śpicie? - zapytał Mark
- Nie - odpowiedzieli
Po chwili, razem wszyscy zaczęli grać... Po dokładnie, dwóch godzinach grania, razem wszyscy zauważyli, że trener, podszedł do recepcjonisty, by zapytać się, czy widział czwórkę zawodników...
Niestety, ten mu nie odpowiedział, bo nie słyszał... Zdenerwowany trener, złapał za rękę, młodego recepcjonistę, i szarpnął nią... chłopak, który był na niej podparty uderzył czołem w blat biurka.
- Co, się dzieje? - powiedział zaspany recepcjonista
- Pytam się, coś... Widziałeś czwórkę, dzieci wychodzących z hotelu? - zapytał David
Zawodnicy, widząc, że trener wydziera się na recepcjonistę, postanowili szybko uciec do góry... Niestety, trener odwrócił się do tyłu i zauważył Ibukiego, który nie zdążył wbiec na schody...
- Ibuki! Gdzie byłeś? - zapytał zdenerwowany trener
- Ja? ... Ja byłem... byłem, w WC trenerze - powiedział Ibuki
- Nie widziałeś, może Axela, Marka i Jude'a? - zapytał David Evans
- Przecież spią w pokojach... nie widział ich trener? - zapytał Ibuki
- No właśnie ich nie widziałem... - powiedział Ibuki
- Są, są... na 100% są. Niech trener, pójdzie zobaczyć - powiedział Ibuki i poszedł do swojego pokoju
Trener posłuchał, Ibukiego i poszedł jeszcze raz sprawdzić... otwierając cicho drzwi, zauważył Axela i Marka, śpiących w swoich łóżkach... Po chwili, poszedł zobaczyć do pokoju Tenmy i Jude'a, czy jest Jude... Tutaj, także cicho otworzył drzwi i widział, że śpi... Uspokojony już trener, wrócił do swojego pokoju...
Trener, usiadł na łóżku i sam, zastanawiał się dlaczego Ibuki, był w WC na dole, skoro WC jest też na piętrze... lecz postanowił się, nie zastanawiać i poszedł spać...


***
Cztery godziny później...

Trener, zrobił pobudkę o 9:00, od razu było widać, kto jest nie wyspany, ale nie chciał już drążyć tematu, bo bardzo dobrze wiedział, że ta czwórka zawodników się nie przyzna.
- Dziś wyjeżdżamy specjalnym do tego pociągiem w kosmos... każdy poinformował i pożegnał się z rodzicami? - zapytał trener
- Tak, tak... - odpowiedzieli
Drużyna, wyszła na trening... Dochodząc, na boisko zauważyli grupkę kibiców, oraz transparenty wywieszone na płocie...
Na jednym widniał, napis "Powodzenia" a na drugim "Ciężki trening - Mamy nadzieje, pojedziecie szybko i gładko z Kosmitami! Inazuma Pany"
W trakcie treningu, grupka ta odpaliła Race Świetlne, na chwile zadymiając całe boisko... Po chwili jednak, mocno wiejący wiatr, przewiał biały dym i zawodnicy wrócili do treningu... Trenowali, ciężko, bo wiedzieli że to ich najważniejszy jak na razie turniej... zdawali sobie z powagi tego turnieju. Po treningu, zawodnicy podeszli do kibiców, pogadali trochę i wrócili się do hotelu, po swoje rzeczy...
Chwilę później, już na parkingu czekał na nich Pociąg Specjalny, którym wyruszą w kosmos...
Zawodnicy udali się na swoje miejsca, zapieli pasy... Tsurugi, skupiony założył słuchawki na uszy i odciął się od świata... Wszyscy oprócz Tsurugiego, przegadali całą, krótką drogę...
- Wysiadać - powiedział pewien głos...
- Już? Przecież, nie dawno wyjechaliśmy... - powiedział Mark
Wszyscy wychodzą, tylko Tsurugi siedzi nadal, z słuchawkami na uszach i zamkniętymi oczami...
- Tsurugi!! - krzyknął Mark
- To już? - powiedział chłopak, ściągając słuchawki...
Wychodząc, z pociągu, wszyscy podziwiali widoki... w końcu, są w kosmicznym mieście... Na kosmicznym przystanku, czekał na nich Bitway...
- Ej gościu! Miałeś się pojawić, na ziemii .. i co? Zwątpiłeś? - wykrzykiwał zdenerwowany Mark
- Spokojnie, gościu - odpowiedział uśmiechnięty Bitway...
Bitway, oprowadził drużynę Inazumy, po całym mieście i wskazał im, miejsce gdzie będą mieszkać...
- To taki .. Kosmiczny Hotel... tu będziecie mieszkać, na czas turnieju... - powiedział Bitway
Drużyna, udała się w kierunku wejścia, do hotelu... Mark, szarpie za drzwi, które nie chcą się otworzyć... Zdenerwowany chłopak, zaczął kopać butem w nie, lecz powstrzymał go Bitway...
- Spokojnie - powiedział Bitway, odpychając lekko Marka
- Weź mnie nie dotykaj, okej?! - powiedział Mark
- Mark, uspokój się! - krzyknęła Celia
Bitway, wpisał kod, po którym drzwi się otworzyły... Potem, podał go, całej drużynie, by Ci w każdej chwili mogli wyjść, z hotelu...
Po wszystkim, zawodnicy udali się do swoich kosmicznych pokoi, by się rozpakować... Zatrzymał ich jeszcze na chwilę Bitway, by powiedzieć im, żeby po tym całym rozpakowaniu się, zeszli jeszcze na dół, bo jest zebranie, na którym dowiedzą się, z jaką drużyną przyjdzie im się spotkać w spotkaniu eliminacyjnym...


***
Pół godziny później...

Zawodnicy, zeszli na dół i razem z Bitwayem, udali się na drugą stronę, ulicy na której znajdował się budynek Kosmicznej Rady Piłki Nożnej...
Wszystkie drużyny, zajęły swoje miejsca i wysłuchiwały, kierownika Kosmicznej Rady Piłki Nożnej...
Mark, zauważył że na krześle, z tyłu jest jakiś przycisk... Najpierw, zastanawiał się do czego może on służyć, a potem postanowił go nacisnąć...
Wraz z naciśnięciem tego przycisku, on wraz z krzesłem, wyleciał na wysokość ok. 10 cm w górę...
Nathan, Tenma oraz Jude zaczęli się śmiać..
- Psst, Nathan... Widzisz ten przycisk obok, wciśnij go! Szybko - powiedział, poważny Mark, lecz było widać na nim trochę rozbawienia...
Nathan, wcisnął ten przycisk i Mark, razem z krzesłem spadł na dół...
Kierownik, który ciągle przemawiał, nie zauważył nawet tej sytuacji...
- A więc, teraz czas na wylosowanie drużyny, dla Inazumy, reprezentującej ziemię... - powiedział kierownik
Wsadził rękę, do skrzyni z nazwami drużyn, złapał jedną z kart i wyciągnął ją...
- Zatem, rywalem Inazumy będzie... Sandorius Eleven - powiedział kierownik
- Wasz, mecz odbędzie się już jutro, o godzinie 23:00.
Po losowaniu, jeszcze chwile musieli wysłuchiwać gadania, kierownika...
Po chwili, zawodnicy wrócili do hotelu... Celia, dostała specjalne zadanie... Znaleźć jakiekolwiek informacje, na temat ich przeciwnika...
- I jak Celio? Znalazłaś coś? - zapytał Mark
- Jeszcze nie... - odpowiedziała dziewczyna
- O mam coś... Jedyne, co pisze o nich, to że są najsłabszą drużyną, w całym kosmosie... - powiedziała dziewczyna
- Ooo...No ciekawe co z tego wyjdzie... - powiedział Jude
- To co? Może teraz, pójdziemy znaleźć jakieś boisko i pogramy? - zapytał Mark
- Tak! - krzyknęła cała drużyna
Zawodnicy, wraz z trenerem udali się do wyjścia z hotelu... Niestety, żaden z nich nie pamięta kodu, do otwarcia drzwi...
- Bitway! Chodź tu! - krzyknął Mark
- Tak? - zapytał Bitway
- Jaki był ten kod? - zapytał Mark
- 7504 - odpowiedział Bitway
- Okej dzięki - powiedział Mark
Kapitan wpisał kod, drzwi się otworzyły i wyszli na zewnątrz...
- Ej Bitway! - krzyknął Mark
- Ta? - zapytał Bitway
- Gdzie jest jakieś najbliższe boisko? - zapytał Mark
- O tam! - wskazał palcem, na boisko
Po chwili, wszyscy razem wyruszyli w kierunku boiska... 

_____________________________________

Siema :D
A więc, trochę wcześniej niż planowałem... Rozdział 31, dla waszej dyspozycji... Nie ma meczu, dziwne... prawda? ... W następnym rozdziale, już będzie xD
Podobnie, jak Tsurugi w tym rozdziale... założyłem słuchawki na uszy, włączyłem muzykę i zabrałem się za pisanie :]
Ten rozdział, też wydaje mi się, krótki... ale mam nadzieje, że ciekawy :]
Każdy komentarz mnie zmotywuje :D oraz krytyka też się przyda (bym wiedział, co muszę jeszcze poprawić, by blog stał się lepszy.... przecież, doskonały nie jest :D)
Rozdział z dedykiem dla Haniack :D Dzięki wielkie, za komentowanie :]

Następny rozdział: 01.11.13 (1 listopad), lub 08.11.13 (8 listopad), lecz bardziej możliwa jest ta pierwsza data :]

PozdROWienia ! :]

wtorek, 22 października 2013

30. Dopiąć swego! Awansować!


Późny wieczór... Mark z Axelem siedzą, przy oknie wyglądając przez okno. Można stwierdzić, że obserwują burzę. Nagle, na ziemie przed hotelem, z ogromną siłą z nieba spadła piłka...
- Widziałeś to? - zapytał zdziwiony Mark
- Patrz szybko! - powiedział Axel, pokazując na niebo
Mark spoglądając w górę, zauważył bardzo podobne... coś, przypominające UFO, ledwo co zdążył otworzyć usta, by powiedzieć coś, obiekt na niebie, przeciął tylko niebo, niczym wcześniejsza błyskawica. Bez zbędnego zastanowienia się, oboje wypadli przed hotel, by zobaczyć piłkę, która kilka minut wcześniej uderzyła w ziemię...
- Gdzie ta piłka?! - krzyknął Mark
- Nie wiem, jeszcze nie dawno tu była... - odpowiedział spokojny Axel
Trener, zauważając dwóch zawodników, krzyknął na nich, żeby wrócili do hotelu i poszli w końcu spać. Ci bez żadnego gadania, zrobili to co kazał zrobić im trener.
- Która godzina? - zapytał Mark
- 23... - odpowiedział Axel
- Dobra, to czas iść spać... Do jutra - powiedział Mark

***
Dziesięć godzin później...

Godzina 9:00, czas powoli wstawać... Mark i Axel, uczynili to jako pierwsi
- Co tu tak ciemno? - zapytał Mark
- Przecież okna, są zasłonięte - powiedział Axel
- Ale zawsze było jaśniej ... - odpowiedział Mark
Mark, odsłonił okna, by wpadło trochę światła
- Axel, obejrzyj się! - krzyknął Mark
Chłopak, odwrócił się w stronę okna i zobaczył... niebo, które jest nieco ciemne... zupełnie jakby robił się wieczór...
Mark i Axel, wyszli na korytarz, by pobudzić resztę zespołu, lecz Ci już stali na korytarzu...
- Widzieliście to? - zapytał Hiroto
- Tak... - odpowiedzieli
- Ciekawe co się stało, ze słońcem... - powiedział Mark
- Może to... kosmici? - powiedział Tsunami
- Kosmici, weź ty się ... - powiedział Kogure
- Tsunami, może mieć rację... Wczoraj, z Axelem widzieliśmy coś przypominające statek kosmiczny - powiedział Mark
Kapitan, oraz Axel, zaczęli wszystko tłumaczyć reszcie zespołu. O dziwo, nie musieli powtarzać, ponieważ Ci uwierzyli, że wszystko co złe, mogli zrobić kosmici.
- Słuchajcie! Dostałem właśnie telefon, od władz Światowej Federacji Piłki Nożnej - powiedział trener
- Co chcieli? - zapytał Mark
- Reprezentacja Cortalu, zrezygnowała z meczu, w związku z tym oddali walkowera - powiedział trener
- Czyli awansowaliśmy? Czyli już za dwa dni zagramy w półfinale? - zapytał Tenma
- No właśnie, nie ... ponieważ Rada oraz władze ŚFPN zadecydowała o przeniesieniu półfinałów, na następny miesiąc... - powiedział trener
- Dziwne... Najpierw piłka, która zniknęła, brak słońca, a teraz jakieś problemy z rozegraniem półfinałów... - powiedział Jude
- Dobra, jest 9:40, chodźmy trenować... później pogadamy o innych sprawach - powiedział trener
Zawodnicy, wyszli z budynku i udali się na boisko by trenować...

***
Dwanaście godzin później...

Wybiła godzina 21:40... Zawodnicy po wieczornym treningu, razem z managerkami i trenerem, zostali na boisku, by porozmawiać... Gdy nagle, przyleciał znów... statek kosmiczny. Zaraz potem na ziemi, pojawił się kosmita.
- Kim jesteś?! - zapytał wściekły Mark
- Ja? - odpowiedział szyderczo uśmiechający się kosmita
- Nie, ja... Tak ty! - krzyknął Mark
- Jestem Bitway Ozrock... Kosmita, oraz zawodnik pewnego galaktycznego klubu... - powiedział kosmita
- To ja stoję za zniknięciem słońca, oraz za waszym zwycięstwem w meczu z Cortalem... Zostaliście wybrani, jako drużyna która będzie reprezentowała ziemię w Grand Celesta Galaxy - powiedział Bitway
- Grand Celesta Galaxy.. Co to? - zapytał Jude
- Bardzo proste... Rozgrywki międzygalaktyczne i nie tylko... Coś takiego jak wasze Mistrzostwa na ziemi - powiedział Bitway
- Tak czy siak, musicie wziąć udział w tym turnieju... - dopowiedział kosmita
- A co jeśli nie weźmiemy udziału? - zapytał wściekły Mark
- Co? A więc tak... Jeśli nie weźmiecie udziału, ziemia zostanie zniszczona... A jeśli, nie wygracie... słońce nigdy nie powróci na niebo - powiedział Bitway
- Więc, jedyną szansą na uratowanie ziemi, jest zwycięstwo, tak? - zapytał Mark
- Dokładnie, tak... Czas na mnie... Daje wam czas, na zastanowienie się... Jeszcze jutro się spotkamy - powiedział Bitway, po czym zniknął...
Trener, słysząc słowa, jednego z kosmitów, zaproponował drużynie, jeszcze wieczorny trening... Ci, po namyśle, zgodzili się, ale pod warunkiem, że będą mogli sobie pograć. Trener zgodził się, tylko dlatego, że grali ze sobą tylko dwa mecze, więc na pewno pomoże to im się grać. Grali chwilę, lecz nie długo, ponieważ zaraz rozpadał się deszcz i trener wiedział, że nic z tego nie wyjdzie... 
- Dobra, panowie nic z tego nie wyjdzie! ... Idziemy do hotelu - powiedział trener
- Prawda... - odpowiedział Mark
Ponieważ, była godzina 22:30, praktycznie wszyscy udali się do hotelu, oprócz Marka, Tenmy, Axela i Jude...
- Chodźcie - powiedziała Celia
- Zaraz przyjdziemy Celio - powiedział Mark
Po wejściu zawodników, do hotelu czwórka przyjaciół udała się na boisko, by sobie pograć... Niestety, pokopali nie wiele ponad 30 minut, bo zauważył ich trener i kazał wrócić do pokoi...

_____________________________________

Sieeemanko ;]

Po dwunastodniowej przerwie, powróciłem do pisania rozdziałów :] ... Tamte, były dość długie, ale średnio ciekawe... Ten jest krótszy, lecz za to wydaje mi się bardziej ciekawy, od paru poprzednich :] .... Mam nadzieje, że się wam spodoba :D (Za wszelkie błędy, przepraszam, lecz blogger, odmawiał mi współpracy)

Pozdrawiam :D

Kolejny rozdział, już nie długo... Ok. 01.11.13 (1 listopada)

czwartek, 10 października 2013

29. Drugi mecz! Mark kontra Fideo


Prawie cała drużyna, zebrała się już na porannym treningu...
- Widział ktoś Fei? - zapytał trener
- Nie - odpowiedzieli
Chwile później Fei, przybiega na boisko...
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział chłopak
- Dobra, możemy zaczynać - powiedział trener
Zawodnicy, dobrze wiedzieli od czego mają zacząć, więc zaczęli trenować... Ponieważ przez cały trening, drużyna dobrze się spisywała, trener pozwolił im zagrać dla zabawy. Na nieszczęście, dla Fei, już przy pierwszym wyskoku, do górnej piłki, źle upadł skręcając sobie kostkę...
Koledzy z drużyny, podnieśli chłopaka i odprowadzili go zza linię boczną...
Celia, zaczęła opatrywać kostkę Fei...
- I co Celio? - zapytał trener
- Skręcona - odpowiedziała dziewczyna...
- Czeka go co najmniej miesiąc przerwy - dopowiedziała managerka
- Cholera! Nie dość, że to cały turniej, to potrzebujemy jednej osoby do kadry... - powiedział wściekły trener
- Przepraszam, trenerze... - powiedział Fei
- Nie przepraszaj, przecież to nie twoja wina... - odpowiedział.
Zawodnicy chwilowo przerwali trening, by porozmawiać, kogo mogli by ściągnąć na jutrzejszy mecz z Włochami... Trener przypomniał sobie, że kiedyś był na pewnym meczu, gdzie zauważył świetnego zawodnika, wysokiego i dobrze wyszkolonego...
- Chyba wiem... - powiedział trener i szybko poszedł zadzwonić...
- No, ciekawe... - powiedział Mark
Podczas gdy trener poszedł zadzwonić, to managera tej drużyny, zawodnicy wrócili do treningu...

***
Pół godziny później...

Trening się zakończył a wraz z jego końcem przyszedł trener... 
- Fei, niestety musisz opuścić naszą drużynę, przykro mi... za niedługo odlatuje twój samolot - powiedział trener
Zawodnicy, wraz z managerkami i trenerem odprowadzili Fei, na lotnisko... pożegnali się z nim, a potem Fei odleciał samolotem drużyny. W drodze powrotnej samolot, ma wylądować na lotnisku z nowym zawodnikiem...
- Że też, musiało mu się to akurat teraz stać - powiedział Mark
- No, niestety - odpowiedział Nathan...
Zawodnicy udali się jeszcze na boisko, by sobie pograć, a trener poszedł, do pobliskiego sklepu, by sobie coś kupić, by po tym powrócić na lotnisko, w oczekiwaniu na przylot zawodnika...
Mija już godzina, a zawodnicy nadal grają... Dokładnie, pięć minut po godzinie, przyszedł trener z zawodnikiem, który właśnie wylądował...
- Oto Ichikawa Zanakurou, poznajcie się - powiedział trener
- Miło Cię poznać Ichikawa - powiedział Mark
- Wzajemnie... - odpowiedział nowy zawodnik.
Po zapoznaniu się z resztą drużyną, wszyscy chcieli wypróbować możliwości nowego zawodnika...
Stojący zza linią Shindou, powiedział do Tenmy...
- Przypomina nieco Zanarka, nie? - powiedział
- Fakt... ale jest milszy - powiedział uśmiechnięty Tenma
Ichikawa, pokazał się z fantastycznej strony, zaskakując chyba każdego zawodnika...
- Okej, to tyle na dziś... Jutro mecz, z Włochami... o godz. 13 spotykamy się przed hotelem - powiedział trener
- Ichikawa, wiesz gdzie jest nasz hotel tak? - zapytał trener
- Tak, tak... Tenma mi powiedział - odpowiedział chłopak

***
Dzień później...

Zawodnicy spotkali się pod hotelem, gdzie udali się na parking do busa, do którego wsiedli i udali się w kierunku do stadionu...
Po nie długiej podróży dojechali na stadion, po wyjściu z busa, udali się do szatni by przebrać się i poznać skład...
- Mark - Tsunami, Minaho, Tetsukado, Nathan - Jude, Tenma, Kiyama, Nozaki - Axel, Ichikawa... - oznajmił trener
Po wyjściu z szatni, na korytarzu przed wejściem na stadion, drużyna Inazumy Japan, spotkała drużynę Włoch, a ponieważ każdy z każdym bardzo dobrze się zna, już przed meczem panowała miła atmosfera.
Witam wszystkich obecnych kibiców, na dzisiejszym meczu pomiędzy reprezentacją Japonii, a reprezentacją Włoch... zapowiada nam się na prawdę bardzo ciekawe widowisko...
Drużyna Inazuma Japan, zaczyana... Szybkie podanie Axela, do Ichikawy, który zagrywa do wybiegającego zza jego pleców Tenmy... ale chłopak, zostaje powstrzymany przez Antona, który wybija piłkę na aut. Szybkie wznowienie, Tenma wyrzuca piłkę do Ichikawy, który wykopuje piłkę w górę, Axel wyskakuje do "Eksplozji Płomiennego Tornada", lecz Blasi broni. Daleki wykop bramkarza, lecz Jude świetnie przecina ten wykop i przechwytuje piłkę, biegnąc na bramkę... świente zagranie do Ichikawy, który lekko podcina piłkę na bramkarzem i GOL! 1:0 DLA JAPONII! Debiutancki występ i już gol Ichikawy Zanakurou!. Oprheus, wznawia grę od środka, Angelo od razu szybko zagrywa piłkę do Fideo, który świetnie ogrywa rywali i składa się do swojej techniki "Miecz Odyna", strzela... piłka leci bardzo szybko, czy Mark zdoła ją odbić? Używa "Płonącej Pięści" i odbija piłkę, lecz tak niefortunnie, że wpada ona pod nogi, Raffaela, który strzela wyrównującą bramkę! 1:1. Koniec pierwszej połowy. Dość szybko minęła, ale ciekawa była naprawdę.
- Zagraliśmy dobrze, ale widać, że od ostatnich mistrzostw, Orpheus bardzo się polepszyli... zresztą Fideo, grał w Raimon, więc trochę dzięki nam też, jest taki wyszkolony... - powiedział trener
- Aha... chciałbym wprowadzić do gry Ibukiego, także... Mark zostań na ławce - powiedział trener
- Dobrze, się składa, bo trochę mnie ręka boli... - powiedział Mark
Kapitan drużyny Japonii, ściągnął swoją opaskę i przekazał ją Tenmie...
- Tenma, proszę - powiedział Mark, dając Tenmie opaskę
- Ja? kapitanem? - powiedział zdziwiony Tenma
- Tak. Nalegam - powiedział chłopak
Tenma, wziął opaskę i założył na swoją rękę...
Już po przerwie... jedyną zmianą w zespole Japonii, to zmiana bramkarza. Drużyna Włoch, bez zmian. Mija już 30 minuta drugiej połowy, a wynik nadal remisowy... obie drużyny, miały okazję na zdobycie gola, lecz świetnie spisywali się bramkarze. Następna bramka, zapewne zadecyduje o losach wyniku...
- Musimy to wygrać! - krzyknął Tenma
Kontra Japonii, lecz obrońca jeden z obrońców wybija piłkę na aut...
- Dobra! Axel chodź! Tsurugi... wchodzisz - powiedział trener
Druga zmiana w drużynie Japonii, za zmęczonego Axela wejdzie Tsurugi. Do końca meczu, pozostało niewiele... Z autu, wznawia Jude, który daleko wyrzuca do Tenmy... Tenma, omija rywali, zagrywa do Tsueugiego, który używa swojej techniki "Kropla Śmierci" i zdobywa bramkę! Niesamowite... Tsurugiemu, wystarczył pierwszy kontakt z piłką i od razu strzela bramkę! 2:1 dla Inazumy Japan!
Po wznowieniu, Orpheus próbuje zaatakować, lecz Tetsukado wybija daleko piłkę z pod nóg Fideo! KONIEC! Inazuma Japan, bo bardzo ciekawym meczu, pokonuje Orpheusa 2:1!
- Świetnie! - krzyknął trener
Fideo, podszedł do Tenmy i reszty zespołu pogratulować zwycięstwa... potem udał się do swojego zespołu...
- Dobrze zagraliście... Dobrze Ichikawa, Świetnie Tsurugi... dobrze pozostali!... idźcie do szatni się przebrać i wyjeżdżamy... - powiedział trener
Zawodnicy udali się do szatni, przebrali się, potem wszyscy razem poszli do busa i odjechali do hotelu...

***
Godzinę później...

Zawodnicy po wyjściu z busa, porozmawiali jeszcze chwilę i chcieli udać się do domu, lecz trener zawołał ich jeszcze na chwile, by wszyscy razem mogli zobaczyć wynik meczów grupy B, oraz meczu Hiszpanów z Cortalem...
- A więc... Hiszpania, zremisowała 0:0 z reprezentacją Cortalu... - powiedziała Celia
- Coś Cortalowi, nie idzie ta gra w tych mistrzostwach... - powiedział Mark
- Holandia, wygrała z Francją 3:2, a Brazylia, pokonała Niemców 2:0 - powiedziała Celia
- Niemcy nigdy, nie byli dobrą drużyną, ale nie sądziłem, że są aż tacy słabi... - powiedział trener
Zawodnicy, jeszcze chwile porozmawiali z trenerem, a później udali się do swoich pokoi...

_____________________________________

Siemaa :]
Po trochę dłuższej, niż zazwyczaj przerwie, powracam z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieje, że się spodoba :]

Inazuma Japan 2:1 Orpheus
Bramki: Ichikawa, Tsurugi - Raffaele

Oraz:
1. Hiszpania 0:0 Cortal
--
2. Holandia 3:2 Francja
3. Brazylia 2:0 Niemcy

PozdROWienia :]