Cała kadra Inazumy Japan, spotkała się w pewnym miejscu i razem, ruszyli w stronę boiska gdzie miał odbyć się trening... Zawodnicy zauważyli, że kilka osób przechodzących obok nich, gapi się na nich... Kadra chciała przejść przez ulicę, lecz było czerwone światło, więc z przymusu muszą poczekać... Mark, nie wytrzymał, rzucił torbę na ziemię i krzyknął...
- Ludzie, co wy się tak gapicie?! - krzyknął
Grupka gapiów na chwile, kieruje wzrok w inną stronę, lecz po odwróceniu się Marka, znów zaczynają się gapić...
- Dobra ludzie, zaczynacie mnie już denerwować! O co wam chodzi?! - krzyknął Mark
Wszyscy, którzy się gapili, widząc, że Mark i pozostali się zdenerwowali, zrezygnowali z gapienia się i rozeszli się w różne strony...
- Naprawdę działali mi na nerwy - powiedział Mark
- Nam tak samo... - powiedziała drużyna
Zawodnicy przeszli przez ulicę i udali się w kierunku boiska...
***
Piętnaście minut później...
Zawodnicy dotarli na boisko, bez wiedzy trenera udali się do szatni, gdzie przebrali się i mogli trenować
- No dziadku, my jesteśmy gotowi! - krzyknął Mark uśmiechając się
- Słuchajcie, zmieniła się godzina losowania grup... wyjeżdżam na losowanie, dlatego proszę was byście sami trenowali - powiedział trener, udając się do reprezentacyjnego busa i odjeżdżając...
Skoro trener, wyjechał zawodnikom pozostało trenowanie na własną rękę, lecz wyjątkowo, każdemu odechciało się grać, więc odpuścili sobie trening i udali się do Marka, na obejrzenie relacji na żywo z losowania, które odbywa się w Tokio... Ponieważ do losowania, pozostało jeszcze dwie godziny, zawodnicy udali się na miasto... Spotkali tam swoich znajomych i tak się zagadali, że nie zwracali uwagi na godzinę... Ponieważ dwie godziny już dawno minęło, zawodnicy szybko udali się do domu Marka, by zdążyć przynajmniej na końcówkę losowania...
Udało im się, bo wchodząc do pokoju, Mark szybko włączył telewizor, a tam prowadzący powtarzał drużyny poszczególnych grup...
- A więc, powtarzam dla pewności:
GRUPA A: Inazuma Japan, Red Matador, Little Gigant oraz Orpheus czyli Japonia, Hiszpania, Cortal i Włochy...
GRUPA B: Rose Griffon, The Kingdom, Brockenborg oraz Oranje czyli Francja, Brazylia, Niemcy i Holandia...
Tak oto, wyglądają grupy tegorocznych Mistrzostw Świata - powiedział prowadzący...
***
Pół godziny później...
David Evans, zadzwonił do swoich podopiecznych, by Ci jak najszybciej udali się do Tokio, ponieważ zostali zaproszeni na specjalny bankiet... Zawodnicy szybko udali się do domu, by przebrać się w coś pasującego na tą okazję, przybyli pod szkołę, gdzie czekał już na nich ich bus, którym odjechali...
Po dotarciu na miejsce i wejściu do budynku, Mark zauważył bar, a że bardzo lubi jeść od razu, pobiegł w tamtą stronę...
- No cześć, poproszę wodę... - powiedział Mark
Mark siedzi, przy barze, popija wodę i coś je... Pozostali gracze, czekają na Marka, aż przyjdzie do nich, by można było udać się na bankiet...
- Mark! Chodź! - krzyknął Nathan
- Już, już... - powiedział Mark, zamawiając następną szklankę wody...
Kadra Inazumy Japan, nieco zdenerwowana na swojego kapitana, udała się pod bar gdzie Mark popijał wodę i rozmawiał z kelnerką...
- Pozwólcie, że się jeszcze napije... - powiedział Mark..
Trener Inazumy Japan, a zarazem dziadek Marka razem z paroma członkami bankietu, zeszli na dół po Marka, lecz ten udawał, że nie ma zamiaru jeszcze odchodzić od baru...
- Mark chodź już! - krzyknął dziadek
- Czy państwo, pozwolą, że ja się jeszcze napije?, Czy państwo zrozumie, że się spóźnie na bankiet... - powiedział Mark, uśmiechając się i dołączając do drużyny...
Dzięki temu, że wszyscy są już w komplecie, mogli oni udać się na bankiet... W połowie rozmowy, Markowi bardzo zachciało się iść do WC...
- Pst, Nathan... zrób coś, a ja się wymknę do WC - powiedział Mark
- Trzeba było tyle pić?! - zapytał Nathan
- No co? Dobre było... - powiedział Mark
- Zwykła woda... więc co w tym dobrego? - zapytał Nathan
Nathan, zagaduje wszystkich, by Mark mógł wyjść do WC, lecz zauważył to David, który nie pozwolił Markowi iść..
- Siadaj tu... - powiedział David
- Ale dziadku, muszę do WC - powiedział Mark
- Wytrzymasz... - odpowiedział dziadek Marka
***
Dwadzieścia minut później...
Bankiet nareszcie się skończył... Po pożegnaniu się, z członkami, Mark szybko wybiegł z sali i popędził do WC...
Po wyjściu Marka z WC, zawodnicy udali się do baru na parterze, by coś zjeść... Mark, udał się tam pierwszy ponieważ był bardzo głodny, oraz miał nadzieje, że spotka tam kelnerkę, która mu się podobała, lecz ta skończyła pracę i udała się do domu, więc smutnemu Markowi, pozostał tylko posiłek...
Nikogo nie zdziwiło, to że Mark oprócz pierwszej porcji zjadł jeszcze dwie dokładki, ponieważ zawsze miał wielki apetyt... Po zjedzeniu czegoś, zawodnicy udali się w podróż powrotną, do Miasta Inazumy...
***
Godzinę później...
Zawodnicy dojechali pod szkołę...
- Ponieważ, wiem, że nie zrobiliście treningu, teraz trochę potrenujemy - powiedział Mark
- Skąd trener, wie że nie trenowaliśmy? - zapytał Nathan...
- Nie wiedziałem, po prostu zmanipulowałem was, tak żeby któryś z was się przyznał - powiedział uśmiechnięty trener...
Zawodnicy bez większego gadania, udali się do szkolnej szatni przebrać się i wyszli na boisko trenować... Chwile potrenowali tak jak zawsze, a potem za zgodą trenera, mogli sobie pograć między sobą...
Po treningu, który odbywał się w przedziale czasowym, nieco większym niż zwykle, zawodnicy udający się do domu, zatrzymali się jeszcze na chwilę, na prośbę trenera...
- Przypominam wam, że za dwa dni gramy już nasz pierwszy mecz na Mistrzostwach... naszym rywalem będzie drużyna Hiszpanii - Red Matador - powiedział trener
- Jutro obowiązkowo, wszyscy spotykamy się pod szkołą, ponieważ o 12 wylatujemy na Liocott Island, wylądujemy tam ok. 14... potem będzie otwarcie turnieju, więc ok. 16 powinien obyć się już trening... - dopowiedział trener.
Zawodnicy, jeszcze chwile rozmawiali, z trenerem o wyjeździe, a potem udali się do domów, by spakować się i iść spać...
_____________________________________
No witam! :]
Oto kolejny rozdział :]... W sumie "miało być jak nigdy, jest jak zawsze", czyli średnio mi wyszło :] Myślałem, że będzie lepiej, ale no nic :D
W rozdziale nie było meczu, dziwne prawda? :]
W następnym już będzie! :D
Pozdrawiam
Oto kolejny rozdział :]... W sumie "miało być jak nigdy, jest jak zawsze", czyli średnio mi wyszło :] Myślałem, że będzie lepiej, ale no nic :D
W rozdziale nie było meczu, dziwne prawda? :]
W następnym już będzie! :D
Pozdrawiam
Ho, ho, ho... Dawno mnie tu nie było. Widzę jednak, że dalej trzymasz poziom :) A wgl to mam prośbę. Zrób zadyme z Daividem Evansem ! Plisss :D Według mnie to spoko, bo nadało by to takiego fajnego humoru na twoim blogu. Poza tym David jest fajny, więc o zadyme z jego udziałem nie trudno xD Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że według Ciebie nadal trzymam poziom :] Skoro tak piszesz, to trzeba uwierzyć :] ... Na razie na linii TRENER - ZAWODNICY nie będzie żadnego "przypału", także wiesz :D...
Usuń"Ponieważ, wiem, że nie zrobiliście treningu, teraz trochę potrenujemy - powiedział Mark" jak to Mark??? Nie David ??
OdpowiedzUsuń